20211020_020237
Kotki

Pyza

Czas przedstawić naszą pierwszą Exosię, czyli kotkę Pyzę 🙂
Pyza cechuje się wyjątkowo „baby” eksterierem (zdziwiona twarzyczka, niezbyt duże ciałko, krótkie łapki), doskonałym pochodzeniem (z lini jednej z najlepszych hodowli EXO na świecie – amerykańskiej Purfurvid), a także – przynajmniej do niedawna – nielimitowaną pojemnością kulinarną 😉 Wołamy na tę dziewczynkę tak trochę z chińska Trzy Talerze: pierwszy wielki talerz to przypominająca sowią szlarę okrągła płaska buzia, a dwa kolejne, to ogromne, okrągłe spodeczki oczu o zdumionym spojrzeniu. Nie można Pyzy z nikim pomylić.

Resized-20210810-012638

Główne jednak domowe imię – Pyza – wzięło się właśnie ze unikalnej zdolności do nadziewania mięsem jej kulistej żarłoczności. Dopóki Pyziornica rosła, jadała jak w dowcipie o pierożkach (na pierwszym już siedzę). Wszystkie rodzaje mięsiwa, puszka o dowolnej konsystencji (niekoniecznie aksamitnej), kittenkowe suche na okrasę, kocie rosołki – wszystko jak najbardziej tak, ale Pyza aspirowała też do czegoś więcej. W oczach wyobraźni widziała się już prowadzącą „Kuchennych Rewolucji” ߘߘ Żeby zdobyć niezbędne dla tej posady doświadczenie, postanowiła degustować (lub przynajmniej starać się o degustację) każdej z potraw podawanej w domu. Zupa? Ugotowany makaron? A może plaster melona? Ciekawe, jak to smakuje… I tak każdy, dosłownie każdy talerz, do którego koleżanka próbowała wleźć celem popasu i z którego była z uporem usuwana. Ufff, upilnowanie wścibskiego kociego nosa z dala od spożywki nie było łatwe, tym bardziej, że Pyza robiła się coraz sprytniejsza. I tak to któregoś razu mój Małż przygotował sobie pyszne, świeże bułeczki na śniadanie. Posmarował masełkiem i dżemem gruszkowym (Gourmes, Dżem z gruszek Rocha z winem Porto, polecamy gorąco). Jako, że kuchnię mamy na dole, a domowe biuro na górze, to pierwszym kursem chłop zgarnął dzbanek gorącej herbaty, po czym niezwłocznie wrócił po talerz z bułkami. Rozejrzał się bacznie zadowolony z siebie – żarłocznej Pyzy nie było widać nigdzie w zasięgu wzroku. Zgarnął zatem bułki, zaniósł na górę, odpalił sobie maile i tak przeglądając firmową korespondencję wbił uzębienie w pierwszą z bułeczek. Jakaż niespodzianka, gdy bułeczka okazała się być wyłącznie z masłem. Dżem zniknął. To znaczy nie zniknął, tylko Pyza, zamiast mięsem, nadziała się dżemem. Wykorzystując cichaczem przerwę na herbatę, Pyza niczym ninja na misji wkradła się na blat kuchenny i zlizała szybko cały dżem z kawałkami gruszek i z winem Porto, pozostawiając nienaruszone masełko (dziwne) i bułki licząc chyba, że to się nie wyda…

20211020_020237

Sprytna z niej pannica. Kulinarne aspiracje minęły jednak w mgnieniu oka, kiedy zakończył się okres intensywnego wzrostu, a rozpoczęła pierwsza ruja ߘ Wtedy pojawiły się inne zachcianki i inne potrzeby 😉

A Pyza ma swoją drogą jeszcze jedną pasję, czy może raczej powinnam napisać – obsesję. ߘ Ale o tym jeszcze napiszę ߘ

You may also like...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *